2014-03-10, 14:11:31
Jako, że zbliżam się do końca liceum, naszła mnie myśl, żeby podsumować sobie cały okres dotychczasowej nauki. Jedna rzecz wydaje mi się dość ciekawa. Chodzenie do tablicy. Wielu nauczycieli już miałem i udało mi się wyróżnić dwa ich typy:
1) Tablica to miejsce jak najgorszych, niedających sobie rady z niczym.
2) Krulowie nauki + tablica to idealne połączenie.
Każda z metod ma wady i zalety. W pierwszym przypadku nauczyciel "straci" sporo lekcji na jednego ucznia, jednak jest duża szansa na to, że czegoś się owy osobnik nauczy. W drugim nauczyciel nie musi się wysilać, uczeń sam robi wszystko, lekcja idzie szybko i można więcej materiału przerobić, jednak słabsi uczniowie pozostali w stanie błogiej nieświadomości i zostają z tym sami.
Uważam, że metoda nr. 2 jest dość kiepska, bo szkoła chyba jest po to, żeby coś z niej wynieść a nie tylko zaliczyć i zapomnieć. A jakie jest Wasze zdanie? Do tablicy powinni chodzić głównie słabsi czy raczej Ci najmądrzejsi?
1) Tablica to miejsce jak najgorszych, niedających sobie rady z niczym.
2) Krulowie nauki + tablica to idealne połączenie.
Każda z metod ma wady i zalety. W pierwszym przypadku nauczyciel "straci" sporo lekcji na jednego ucznia, jednak jest duża szansa na to, że czegoś się owy osobnik nauczy. W drugim nauczyciel nie musi się wysilać, uczeń sam robi wszystko, lekcja idzie szybko i można więcej materiału przerobić, jednak słabsi uczniowie pozostali w stanie błogiej nieświadomości i zostają z tym sami.
Uważam, że metoda nr. 2 jest dość kiepska, bo szkoła chyba jest po to, żeby coś z niej wynieść a nie tylko zaliczyć i zapomnieć. A jakie jest Wasze zdanie? Do tablicy powinni chodzić głównie słabsi czy raczej Ci najmądrzejsi?