2013-11-04, 14:43:29
Witam. Temat zrzeszający głównie roczniki '96, bo to my właśnie poznajemy uroki rozszerzenia w klasie 2.
Chciałbym rozpocząć dyskusję na temat nowej podstawy programowej, co nam się w niej podoba, a co nie. To może ja zacznę od pozytywów, bo w sumie jest ich najmniej, heh.
Dobre to, że rzeczywiście ścisłowiec albo humanista w zależności od profilu nie będzie miał jakiejś chemii albo biologii do końca nauki, co prawda są jakieś bloki, ale chyba spoza historii i społeczeństwa nie ma żadnych ciężkich, u moich znajomych jest to traktowane lajtowo.
A co złego?
1.Liczba godzin do zrealizowania materiału.
Moi starsi koledzy z takiego mat-fizu mieli w 2 klasie bodajże 5 matematyk i 3/4 fizyki, Ci jeszcze starsi i jeszcze starsi mieli tak samo. Maturę zdali? Zdali. A nasz rocznik? 9 matematyk i 7 fizyk, tak jest chyba wszędzie, bo znajomi z różnych szkół mówili. Argument jest jeden: idziecie inną podstawą programową. A ja się zapytam, jakie to ma znaczenie? Bo naprawdę nie sądzę, żeby tegorocznemu maturzyście, ścisłowcowi nie poszła dobrze nasza matura z matematyki. Przecież to się nie zmienia. Matma jest przecież taka sama. Tak samo z historią, że niby 2 historyków, jeden z 96 drugi z 95 nie dogadaliby się? Głupota.
2."Wasze pokolenie jest tak nauczane, żeby zajmować się problematyką, a nie jedynie posługiwać się wiedzą odtwórczą."
Bardzo pięknie powiedziane, szkoda tylko, że zadania coraz bardziej przypominają to typu: "Drwal narąbał tyle i tyle drzew, cena za wywóz drewna, podatek VAT blah blah blah... POKOLORUJ DRWALA" nie mają się tak naprawdę nic do wiedzy nabytej, bo to jest po prostu zakuj, zdaj, zapomnij. I nie chodzi tutaj o to, że problematyka nie jest ważna. Wręcz przeciwnie. W takich przedmiotach typu historia i społeczeństwo omawiamy problematykę, piszemy opinie, jest tam masa tekstów źródłowych, a na sprawdzianie od wydawnictwa pytają o rezultat bitwy, która nijak odniosła się do wojny i tak naprawdę nie została w ogóle napomniana w podręczniku, poza zaznaczaniem miejscowości na mapce. Skoro najmniejsze szczegóły są pomijane na rzecz modułu problemowego to jaki sens jest w robieniu podchwytliwych prawda/fałsz, zwłaszcza w dziale, który zawiera przedział czasowy od końca dynastii Jagiellonów do rozbiorów? Czyli coś, co normalnie robiliśmy w gimnazjum łącznie pół roku (wykluczając to, co działo się wtedy w reszcie świata), tak teraz realizujemy w miesiąc.
3."Powinieneś to wiedzieć z gimnazjum."
Tak, to prawda, jednak to chyba zbyt szeroko rozumiane pojęcie. Z gimnazjum powinniśmy wynieść wiedzę praktyczną, żeby nie dzielić przez zero, żeby czasem nie powiedzieć, że Mahomet prowadził powstanie kościuszkowskie i żeby nie wlewać kreta, gdy ma się plastikowe rury, ale chyba omawianie absorpcji kwantu promieniowania elektromagnetycznego jest już lekką przesadą. Najwidoczniej ukochany MEN tego nie rozumie i uważa, że jak wszystko już wiemy to również znajdziemy wszystko w internecie. Dlatego bez skrupułów może nam dać ćwiczenia z płaskorzeźbą krówki na fasadzie i zapytać co to. Bo o tym, że z wiedzy podręcznikowej zrobiłem nawet nie połowę ćwiczeń chyba nie muszę wspominać.
Pozdrawiam, pokrzywdzony drugoklasista.

Dobre to, że rzeczywiście ścisłowiec albo humanista w zależności od profilu nie będzie miał jakiejś chemii albo biologii do końca nauki, co prawda są jakieś bloki, ale chyba spoza historii i społeczeństwa nie ma żadnych ciężkich, u moich znajomych jest to traktowane lajtowo.
A co złego?
1.Liczba godzin do zrealizowania materiału.
Moi starsi koledzy z takiego mat-fizu mieli w 2 klasie bodajże 5 matematyk i 3/4 fizyki, Ci jeszcze starsi i jeszcze starsi mieli tak samo. Maturę zdali? Zdali. A nasz rocznik? 9 matematyk i 7 fizyk, tak jest chyba wszędzie, bo znajomi z różnych szkół mówili. Argument jest jeden: idziecie inną podstawą programową. A ja się zapytam, jakie to ma znaczenie? Bo naprawdę nie sądzę, żeby tegorocznemu maturzyście, ścisłowcowi nie poszła dobrze nasza matura z matematyki. Przecież to się nie zmienia. Matma jest przecież taka sama. Tak samo z historią, że niby 2 historyków, jeden z 96 drugi z 95 nie dogadaliby się? Głupota.
2."Wasze pokolenie jest tak nauczane, żeby zajmować się problematyką, a nie jedynie posługiwać się wiedzą odtwórczą."
Bardzo pięknie powiedziane, szkoda tylko, że zadania coraz bardziej przypominają to typu: "Drwal narąbał tyle i tyle drzew, cena za wywóz drewna, podatek VAT blah blah blah... POKOLORUJ DRWALA" nie mają się tak naprawdę nic do wiedzy nabytej, bo to jest po prostu zakuj, zdaj, zapomnij. I nie chodzi tutaj o to, że problematyka nie jest ważna. Wręcz przeciwnie. W takich przedmiotach typu historia i społeczeństwo omawiamy problematykę, piszemy opinie, jest tam masa tekstów źródłowych, a na sprawdzianie od wydawnictwa pytają o rezultat bitwy, która nijak odniosła się do wojny i tak naprawdę nie została w ogóle napomniana w podręczniku, poza zaznaczaniem miejscowości na mapce. Skoro najmniejsze szczegóły są pomijane na rzecz modułu problemowego to jaki sens jest w robieniu podchwytliwych prawda/fałsz, zwłaszcza w dziale, który zawiera przedział czasowy od końca dynastii Jagiellonów do rozbiorów? Czyli coś, co normalnie robiliśmy w gimnazjum łącznie pół roku (wykluczając to, co działo się wtedy w reszcie świata), tak teraz realizujemy w miesiąc.
3."Powinieneś to wiedzieć z gimnazjum."
Tak, to prawda, jednak to chyba zbyt szeroko rozumiane pojęcie. Z gimnazjum powinniśmy wynieść wiedzę praktyczną, żeby nie dzielić przez zero, żeby czasem nie powiedzieć, że Mahomet prowadził powstanie kościuszkowskie i żeby nie wlewać kreta, gdy ma się plastikowe rury, ale chyba omawianie absorpcji kwantu promieniowania elektromagnetycznego jest już lekką przesadą. Najwidoczniej ukochany MEN tego nie rozumie i uważa, że jak wszystko już wiemy to również znajdziemy wszystko w internecie. Dlatego bez skrupułów może nam dać ćwiczenia z płaskorzeźbą krówki na fasadzie i zapytać co to. Bo o tym, że z wiedzy podręcznikowej zrobiłem nawet nie połowę ćwiczeń chyba nie muszę wspominać.
Pozdrawiam, pokrzywdzony drugoklasista.
